Złota kaczka była pierwszym w Teatrze Rampa musicalem familijnym stworzonym wg scenariusza Marka Bartkowicza i Andrzeja Ozgi z muzyką stojącego wtedy u progu kariery Piotra Rubika, w reżyserii Jana Szurmieja. Choć powstał na kanwie znanej warszawskiej legendy o królewnie zaklętej w kaczkę w podziemiach zamku przy Tamce, autorzy zmyślnie wzbogacili go o ciekawą intrygę, w którą wplątał się główny bohater, a całość ubarwili elementami swoistego, warszawskiego folkloru i humoru rodem z „Wiecha”. Spektakl już do premiery zawładnął sercami zarówno dzieci jak i dorosłych. Cieszył się powodzeniem aż 7 lat, przyciągając całe rzesze uczniów i rodzin z dziećmi... Programowi do tego spektaklu po raz pierwszy towarzyszyła również płyta z piosenkami, zamieniając w ten sposób typowy program teatralny w ciekawą słowno-muzyczną pamiątkę z musicalu. Kolejne tytuły dla dzieci (zwłaszcza muzyczne) starały się tę płytową tradycję kontynuować.
Legendę o Złotej kaczce znają chyba wszyscy warszawiacy. Młodzi i nie młodzi. Duzi i mali. W tej legendzie Pietrek, terminator i wychowanek warszawskiego zegarmistrza Jędrzeja, kochający się na zabój w jego córce Katarzynie, postanawia wybrać się na Tamkę, aby spotkać tam Złotą Kaczkę i posiąść strzeżone przez nią skarby. Skarby są niemałe. Im są większe skarby w lochach pod Tamką, jak można się łatwo domyślić - tym trudniejsze Złotej Kaczki warunki do ich zdobycia. Bo wielkie bogactwo, jak wiadomo, przyjść do zwykłego śmiertelnika nie bardzo chętnie chce i natrudzić się, i nawyrzekać wielu różnych przyjemności bardzo trzeba. W dodatku królowa, co w Złotą Kaczkę - w tych podziemiach - zaklęta, mądra jest bardzo, bardzo też łatwo utrudnianie drogi do złotego celu jej przychodziło...
Andrzej Ozga (fragm. z programu)